poniedziałek, 6 października 2014

"Gwiazd naszych wina"

Jeszcze w wakacje obiecałam, że zrobię porównanie książki z filmem „Gwiazd naszych wina”. Obejrzałam go dopiero wczoraj i od razu zabrałam się za pisanie.
Z reguły unikam książek, gdzie bohaterami są osoby chore. Takie historie zazwyczaj są dla mnie dołujące. Jednak w pewnym momencie zrobił się jakiś szał na „Gwiazd naszych wina”. Sięgnęłam po nią, bo chciałam zobaczyć w czym tkwi jej fenomen.
„Gwiazd naszych wina” przeczytałam w jakieś 2 dni. Od razu zrozumiałam dlaczego tyle osób pokochało tę książkę. Jest to niesamowita historia miłości dwojga młodych ludzi, którą warto poznać. Z resztą myślę, że większość choć trochę kojarzy fabułę, a jak nie to dodaję dokładny opis:

„Szesnastoletnia Hazel choruje na raka i tylko dzięki cudownej terapii jej życie zostało przedłużone o kilka lat. Jednak nie chodzi do szkoły, nie ma przyjaciół, nie funkcjonuje jak inne dziewczyny w jej wieku, zmuszona do taszczenia ze sobą butli z tlenem i poddawania się ciężkim kuracjom. Nagły zwrot w jej życiu następuje, gdy na spotkaniu grupy wsparcia dla chorej młodzieży poznaje niezwykłego chłopaka. Augustus jest nie tylko wspaniały, ale również, co zaskakuje Hazel, bardzo nią zainteresowany. Tak zaczyna się dla niej podróż, nieoczekiwana i wytęskniona zarazem, w poszukiwaniu odpowiedzi na najważniejsze pytania: czym są choroba i zdrowie, co znaczy życie i śmierć, jaki ślad człowiek może po sobie zostawić na świecie.” Lubimyczytać.pl


Jak już wspomniałam przeczytanie książki zabrało mi mało czasu. Uważam, że jest to historia, która naprawdę warto poznać. Wzbudziła we mnie wiele emocji, śmiałam się i płakałam nie raz.
Z obejrzeniem filmu zwlekałam dość długo. Cieszę się, że w końcu go obejrzałam. Jest to świetne odzwierciedlenie książki. Zabrakło mi tam kilku scen, ale nie da się wszystkiego zawrzeć w filmie. Niemniej jednak jest on świetny. Muzyka w filmie jest wspaniała, pasuje idealnie i od razu się w niej zakochałam. Twórcy i sami aktorzy wykonali kawał dobrej roboty. Nie będę ukrywać, że płakałam prawie od początku, pewne to dlatego, że wiedziałam jak to wszystko się skończy i bardzo mnie poruszyło. Planowałam jakoś bardziej rozdzielić książkę i film, a później to podsumować, ale tak nie potrafię. Dla mnie to jest całość. 
W świecie ludzi często nie mających czasu na prawdziwe uczucia ta historia daję nadzieję, że prawdziwa miłość naprawdę istnieje. Uświadamia nam jak krótkie jest życie, i że trzeba walczyć o nie bez względu na wszystko. Zawsze należy wierzyć w swoje marzenia, bo mogą spełnić się w najmniej oczekiwanym momencie. Musimy pamiętać, że dla kogoś jesteśmy całym światem, jesteśmy wyjątkowi i to dla tej osoby musimy żyć. 
Wiem, że ten post jest trochę chaotyczny, ale pisałam go wczoraj o 23 zaraz po skończeniu filmu. Nie mogłam tak po prostu pójść spać. Jeśli ktoś jeszcze nie czytał lub nie oglądał "Gwiazd naszych wina" to serdecznie polecam. ;)


Oglądaliście ten film, czytaliście książkę? Co sądzicie o tej historii? 

"Boom clap"

 

24 komentarze:

  1. doczekałam się! :D zarówno książkę jak i film uwielbiam! wspaniała historia. ja z koleji bardzo lubie historie z choroba w tle w filmach i dużo takich widziałam. w wypadku gwiazd bardziej wywarła na mnie wrażenie książka płakałam na niej jak głupia :D i te piękne cytaty <3 film jest również piękny ale może ta świadomość znania fabuły sprawiła że podobał się mniej, ale nadal podobał! muzyka w filmie jest też wspaniała bardzo lubie ta piosenkę umieszczona przez Cb w poście ale też eda birdy czy grouplove :) film tak czy siak muszę jeszcze raz obejrzeć :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam jedynie film, książki jeszcze nie czytałam. Film niesamowity. Wzruszający, dobry scenariusz. Bardzo mi się podobał :)

    OdpowiedzUsuń
  3. prze połowę filmu ryczałam jak głupia...

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś książka mi nie pasowała - była zbyt monotonna, przez pierwsze strony się zanudziłam i darowałam sobie czytanie dalej, a filmu nie widziałam i nie wiem czy chcę obejrzeć. Ogólnie kult Greena jest dla mnie trochę przesadzony podobnie jak 50 shades of grey i zmierzch czy paulo coelho.

    OdpowiedzUsuń
  5. Przyznam, że ani nie czytałam ani nie oglądałam- unikam interesowania się czymś tylko dlatego że jest na to popyt. Jednak czytając wiele recenzji coraz bardziej się przekonuje i może w końcu sięgnę po to :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zarówno film jak i książkę mam zamiar przybliżyć sobie a, twoja recenzja jeszcze bardziej mnie zachęciła; )

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie znam filmu ani książki, ale już wiem, że to pozycja, którą koniecznie trzeba przeczytać i obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  8. oglądałam film i bardzo mnie poruszył :) spodobał się nawet mojemu M, a on z reguły nie lubi takich filmów :) nawet mnie uprzedził i już przeczytał :) ja też na pewno po nią sięgnę bo to moje klimaty:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie znam ale film muszę obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie jestem pewnie czy film oglądałam, bo nie mam pamięci do tytułów :) Jeśli nie oglądałam to pewnie kiedyś obejrzę :)

    OdpowiedzUsuń
  11. nie znam ani filmu, ani książki, ani soundtracku :(

    weronikarudnicka.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie znam, ale historia raczej nie dla mnie. Zazwyczaj, gdy czytam, ze coś jest "historią miłości dwojga młodych ludzi" to omijam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. jesli chodzi o ksiazke to wole takie fashion ;p

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja ani nie czytałam, ani nie oglądałam i w ogóle nie wiem, jak to się stało. Chyba ten ciągły brak czasu...

    OdpowiedzUsuń
  15. Film mi się nie podobał. Nie mój klimat.Świetny outfit :) Zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Póki co tylko film oglądałam, ale był tak wzruszający, że w wolnym czasie chętnie sięgnę po książkę:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Obejrzane, teraz trzeba przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie czytałam i nie oglądałam, ale myślę że z filmem kiedyś się zapoznam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. jutro obejrzę film :) a w poniedziałek podejdę do biblioteki i zobacze czy maja ksiażke :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Zakochałam się w tej książce :)

    OdpowiedzUsuń